Najgroźniejsze owady
Najgroźniejsze owady
Gdy myślimy o najbardziej niebezpiecznych zwierzętach na świecie, często wyobrażamy sobie groźne drapieżniki: lwy, rekiny, węże czy krokodyle. Tymczasem najgroźniejsze owady potrafią zebrać znacznie większe śmiertelne żniwo niż wiele dużych zwierząt. Te pozornie niewinne, małe stworzenia mogą przenosić zabójcze choroby, posiadać silny jad lub atakować w rojach, stanowiąc śmiertelne zagrożenie dla ludzi. W niniejszym przewodniku przyjrzymy się zarówno owadom odpowiedzialnym za najwięcej ludzkich ofiar na świecie, jak i tym, których należy się wystrzegać w Polsce. Dowiesz się, które niebezpieczne owady należy omijać z daleka, jakie zagrożenia niosą ze sobą ich ukąszenia lub użądlenia oraz jak można się przed nimi chronić.
Najgroźniejsze owady świata
Na całym świecie istnieje wiele gatunków owadów, które uchodzą za szczególnie groźne dla człowieka. Niektóre z nich zabijają pośrednio, przenosząc śmiertelne choroby, inne dysponują silnym jadem wywołującym groźne reakcje, a jeszcze inne mogą atakować człowieka masowo. Poniżej opisujemy najbardziej niebezpieczne owady na świecie, od malutkich komarów powodujących miliony zgonów, po jadowite owady o niezwykle bolesnych użądleniach.
Komary – najwięksi zabójcy ludzkości
Na pierwszym miejscu w rankingach śmiercionośności znajdują się niepozorne komary. Te maleńkie, brzęczące owady są odpowiedzialne za śmierć większej liczby ludzi niż jakiekolwiek inne zwierzę. Komary przenoszą groźne choroby zakaźne, które dziesiątkują ludność w wielu rejonach świata. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia co roku od 700 tysięcy do nawet miliona osób umiera w następstwie chorób przenoszonych przez komary. Najgroźniejsza z nich jest malaria, wywoływana przez pasożytnicze pierwotniaki z rodzaju Plasmodium, roznoszona przez komary widliszki (moskity z rodzaju Anopheles). Malaria co roku zabija około 600 tysięcy ludzi, głównie w Afryce Subsaharyjskiej, a kolejne miliony przechodzą ciężkie zachorowania.
Niestety to nie wszystko – komary są wektorami całej gamy innych chorób. Należą do nich m.in. wirusowa gorączka denga (powodująca długotrwałe, wyniszczające gorączki i bóle), śmiertelnie niebezpieczna żółta febra, wirus Zika (groźny zwłaszcza dla kobiet w ciąży ze względu na ryzyko wad rozwojowych płodu), choroba chikungunya, a także wirus Zachodniego Nilu. W niektórych regionach świata komary przenoszą także pasożyty wywołujące filariozy (np. słoniowaciznę). Lista zagrożeń jest bardzo długa, a łącznie choroby roznoszone przez komary dotykają setki milionów ludzi rocznie.
Co czyni komary tak skutecznymi zabójcami? Po pierwsze, żyją one prawie wszędzie – od tropików po tereny podbiegunowe – i rozmnażają się w ogromnych ilościach nawet w niewielkich zbiornikach stojącej wody. Po drugie, ukąszenie komara jest niemal niewyczuwalne – owad ten może wypić krew i zarazić człowieka patogenem, zanim zostanie spostrzeżony. Wreszcie, wiele wirusów i pasożytów idealnie przystosowało się do cyklu życiowego komara, przez co zwalczanie przenoszonych przez nie chorób jest bardzo trudne.
Wraz ze zmianami klimatu i globalnym ociepleniem zagrożenie ze strony komarów może się jeszcze zwiększyć. Cieplejsze zimy i większa wilgotność sprzyjają ekspansji tych owadów na nowe tereny. Już teraz odnotowuje się przypadki chorób tropikalnych przenoszonych przez komary w krajach, które dotąd nie miały z nimi problemów – przykładowo wirus dengi pojawił się w południowej Europie, a pojedyncze zachorowania na malarię czy gorączkę Zachodniego Nilu rejestrowano nawet w średniej Europie. To pokazuje, jak groźnym i trudnym do okiełznania przeciwnikiem są te drobne owady.
Muchy tse-tse – śpiączka afrykańska
Na kontynencie afrykańskim prawdziwym utrapieniem są muchy tse-tse. Te owady przypominające zwykłe muchy domowe przenoszą jedną z najgroźniejszych chorób tropikalnych – śpiączkę afrykańską (trypanosomozę afrykańską). Choroba ta wywoływana jest przez pasożyty (pierwotniaki z rodzaju Trypanosoma), które muchy tse-tse przenoszą ze zwierząt na ludzi poprzez krwiopijne ukłucia. We wczesnej fazie powoduje gorączkę, bóle głowy i stawów, a następnie atakuje układ nerwowy, wywołując zaburzenia snu (stąd nazwa „śpiączka”) oraz pogorszenie stanu psychicznego chorego. Nieleczona śpiączka afrykańska z reguły kończy się śmiercią pacjenta.
Muchy tse-tse zamieszkują głównie Afrykę Subsaharyjską, gdzie stanowią ogromny problem zdrowotny i ekonomiczny. Każdego roku notuje się tysiące przypadków śpiączki afrykańskiej u ludzi, a ponadto choroba ta dotyka też bydło (nazywana jest wówczas naganą) i dzikie zwierzęta, powodując znaczne straty. Walka z muchami tse-tse jest trudna, ponieważ żyją one na rozległych, trudno dostępnych terenach. Stosuje się pułapki, insektycydy oraz metody biologiczne (np. wypuszczanie samców wysterylizowanych promieniowaniem), jednak owady te wciąż są poważnym zagrożeniem w wielu rejonach Afryki.
Pluskwiaki Triatoma – choroba Chagasa
W Ameryce Łacińskiej jednym z najpoważniejszych zagrożeń ze strony owadów są pluskwiaki z podrodziny Triatominae, zwane także „całującymi pluskwami”. Nazwa ta wzięła się od ich zwyczaju ukąszania ludzi w okolicach ust i twarzy podczas snu. Te krwiopijne owady przenoszą groźną chorobę pasożytniczą znaną jako choroba Chagasa (trypanosomoza amerykańska). Wywołuje ją pierwotniak Trypanosoma cruzi, który dostaje się do krwi człowieka wraz z odchodami pluskwiaka wcieranymi przypadkowo w miejsce ukąszenia lub do oczu.
Ostre zakażenie chorobą Chagasa może powodować gorączkę, zmęczenie, obrzęk w miejscu ugryzienia (tzw. objaw Romana przy zainfekowaniu okolic oka) oraz powiększenie węzłów chłonnych. Największe spustoszenie czyni jednak postać przewlekła, rozwijająca się po latach od zakażenia – pasożyty uszkadzają wtedy serce i układ pokarmowy, prowadząc do poważnych uszkodzeń (np. kardiomiopatii, poszerzenia przełyku lub jelita grubego). Szacuje się, że chorobą Chagasa zarażonych jest około 6–7 milionów ludzi, głównie w Ameryce Południowej i Środkowej. Każdego roku tysiące osób umierają z powodu powikłań tej choroby, co czyni ją jednym z najpoważniejszych zagrożeń zdrowotnych w regionach jej występowania.
Pluskwiaki Triatoma ukrywają się w szczelinach glinianych ścian, strzechach dachów itp., często w otoczeniu wiejskich domostw, i atakują nocą śpiących ludzi. Ich tłumienie polega głównie na poprawie warunków sanitarnych, tynkowaniu i uszczelnianiu domów oraz okresowym opryskiwaniu zagrożonych terenów środkami owadobójczymi. W ostatnich dekadach sytuacja nieco się poprawiła dzięki programom zdrowia publicznego, jednak choroba Chagasa nadal zbiera żniwo w biedniejszych rejonach.
Pchły – widmo „Czarnej Śmierci”
Współczesne domowe pchły kojarzą się głównie z uciążliwym swędzeniem po ugryzieniach naszych pupili. Jednak w historii pchły zapisały się jako roznosiciele jednej z największych plag ludzkości – dżumy. Pchła szczurza (Xenopsylla cheopis) jest znana jako główny wektor pałeczki Yersinia pestis, bakterii wywołującej dżumę zwaną „Czarną Śmiercią”. W średniowieczu epidemie dżumy dziesiątkowały populację Europy – największa z nich w XIV wieku zabiła według szacunków od 30 do 60% mieszkańców kontynentu (czyli nawet ponad 50 milionów ludzi). Bakterie dżumy bytują w organizmach drobnych gryzoni (szczury, wiewiórki itp.), a pchły „zasysają” je wraz z krwią żywiciela i przenoszą na kolejne ofiary.
Dżuma nie jest już co prawda globalnym zagrożeniem, ale patogen nadal występuje wśród dzikich gryzoni na kilku kontynentach. Sporadycznie dochodzi do lokalnych ognisk dżumy – nawet w XXI wieku notowano zachorowania w USA, Chinach czy Afryce. Na szczęście współczesna medycyna dysponuje antybiotykami skutecznymi przeciw dżumie, o ile zostanie wcześnie rozpoznana. Historia „Czarnej Śmierci” przypomina jednak, że nawet tak małe owady jak pchły potrafiły kiedyś zdziesiątkować całe społeczeństwa.
Poza dżumą pchły mogą przenosić także inne choroby. Przykładowo szczepy bakterii wywołujących tzw. dur szczurzy (tyfus endemiczny) również są roznoszone przez pchły z szczurów na ludzi. Inny patogen to Bartonella henselae, bakteria odpowiedzialna za chorobę kociego pazura, przenosząca się z kotów na człowieka m.in. poprzez ukąszenia pchły. Obecnie problemem bywają też masowe infestacje pchłami wśród ludzi żyjących w złych warunkach sanitarnych, zwłaszcza tam gdzie dzikie gryzonie współegzystują z ludźmi. Pojedyncze ugryzienia pchły bywają głównie uciążliwe (swędzenie, podrażnienie skóry), lecz masowe ukąszenia mogą prowadzić do silnych reakcji alergicznych, wtórnych zakażeń skóry, a nawet anemii – zwłaszcza u małych dzieci. Dlatego pomimo niewielkich rozmiarów pchły również należą do grona groźnych owadów.
Afrykańskie pszczoły miodne – „pszczoły zabójcy”
Pszczoły miodne kojarzą się nam z pożytecznymi zapylaczami kwiatów, ale istnieje ich odmiana, która budzi postrach ze względu na wyjątkową agresywność. Mowa o tak zwanych pszczołach zabójcach, czyli zafrykanizowanych pszczołach miodnych. Powstały one z krzyżówki pszczoły europejskiej z pszczołą afrykańską (Apis mellifera scutellata), która w latach 50. XX wieku przypadkowo wydostała się z laboratorium w Brazylii i zaczęła rozprzestrzeniać na obu Amerykach.
Afrykańskie pszczoły miodne są znacznie bardziej terytorialne i łatwiej je sprowokować do ataku nawet błahymi bodźcami. Gdy poczują zagrożenie ula, wylatują w olbrzymich rojach w pogoń za intruzem, żądląc dziesiątkami czy setkami robotnic. Były notowane przypadki śmiertelnego zażądlenia ludzi przez takie roje – nawet osoby nieuczulone mogą zginąć, gdy otrzymają kilkaset dawek jadu naraz, co powoduje poważne zatrucie organizmu. Ofiarami padały całe zwierzęta gospodarskie, a także przypadkowi przechodnie w pobliżu zaatakowanych pasiek.
Zafrykanizowane pszczoły miodne stopniowo rozprzestrzeniły się od Brazylii po Amerykę Północną – dotarły już do Stanów Zjednoczonych (południowe stany) i są obserwowane coraz dalej na północ. Na szczęście w Europie ten agresywny podgatunek się nie zadomowił. Niemniej jednak w rejonach jego występowania należy zachować szczególną ostrożność. Lokalni pszczelarze muszą stosować dodatkowe środki ostrożności, a ludzie są ostrzegani przed zbliżaniem się do dzikich rojów pszczół.
Szerszeń azjatycki – największy szerszeń świata
Szerszeń azjatycki (Vespa mandarinia) to imponujących rozmiarów osa, uważana za najbardziej niebezpiecznego przedstawiciela rodziny osowatych. Dorosły osobnik może osiągać ponad 5 cm długości ciała, a rozpiętość jego skrzydeł dochodzi do 7–8 cm. To sprawia, że jest największym szerszeniem świata. Użądlenie przez szerszenia azjatyckiego jest ekstremalnie bolesne ze względu na dużą dawkę jadu. Jad ten zawiera między innymi silne toksyny (np. cytolizyny), które potrafią niszczyć tkanki i wywoływać rozległe obrzęki.
W Azji, zwłaszcza w górskich rejonach Japonii i Chin, szerszenie azjatyckie co roku powodują kilkadziesiąt zgonów. Większość ofiar to osoby użądlone wielokrotnie podczas przypadkowego naruszenia gniazda. Liczne ukąszenia mogą doprowadzić do niewydolności nerek, wstrząsu toksycznego lub anafilaktycznego. Nawet pojedyncze użądlenie może być śmiertelne dla osoby uczulonej na jad owadów. Z tego względu mieszkańcy terenów, gdzie występują te owady, darzą je zrozumiałym lękiem i ostrożnością.
Szerszenie azjatyckie są też znane z agresywnych ataków na pszczoły miodne – potrafią w krótkim czasie zniszczyć całą kolonię pszczół, co przysparza problemów pszczelarzom. W ostatnich latach głośno było o pojawieniu się tego gatunku poza naturalnym zasięgiem – m.in. w Ameryce Północnej (gdzie okrzyknięto go „morderczym szerszeniem”) oraz w Europie Zachodniej. Pokazuje to, że ten niebezpieczny owad może rozprzestrzeniać się na nowe obszary, stwarzając zagrożenie tam, gdzie wcześniej go nie było.
Mrówki Siafu – armie agresywnych mrówek
W tropikalnej Afryce (oraz części Azji) żyją legendarne mrówki Siafu, nazywane też mrówkami wojowniczymi lub legionistkami. Należą do rodzaju Dorylus, który obejmuje około 200 gatunków tych owadów. Tworzą one gigantyczne kolonie, liczące nieraz miliony osobników – zdarza się, że jedna kolonia Siafu może mieć nawet do 20 milionów mrówek! Słyną z organizowania regularnych wypraw żerujących: przemieszczania się w ogromnych, ruchliwych kolumnach, które pochłaniają wszystko na swojej drodze.
Pojedyncza mrówka Siafu ma dość silne żuwaczki, ale prawdziwe zagrożenie stanowi liczebność i zdeterminowanie roju. Ofiarą ataku takich mrówek mogą paść małe i średnie zwierzęta, które nie zdołają uciec – roje potrafią zadusić nawet uwiązane krowy czy uśpione kozy, wchodząc im do nozdrzy i dróg oddechowych. Znane są opowieści o niemowlętach lub niepełnosprawnych osobach zagryzionych w swoich domach przez przemieszczający się rój Siafu. Ugryzienia tysięcy mrówek naraz wywołują ogromny ból, krwawiące rany i mogą prowadzić do wstrząsu u człowieka, który nie zdoła uciec.
Miejscowa ludność Afryki nauczyła się zarówno obawiać, jak i wykorzystywać te mrówki. Z jednej strony podczas migracji Siafu ludzie potrafią na jakiś czas opuszczać domostwa, by uniknąć pogryzienia. Z drugiej strony mrówki te „czyszczą” teren z innych szkodników (np. karaluchów, gryzoni), więc po przejściu roju okolica bywa wolna od plag. Istnieją też praktyki używania dużych robotnic Siafu jako „naturalnych szwów” – ich szczęki potrafią złączyć brzegi rany skóry. Jednak pomimo tych ciekawostek, kontakt z rozwścieczoną armią Siafu to śmiertelnie niebezpieczne doświadczenie, którego należy za wszelką cenę unikać.
Mrówki ogniste – inwazyjne i agresywne
Pod nazwą mrówki ogniste kryje się grupa około 280 gatunków mrówek z rodzaju Solenopsis, zamieszkujących niemal wszystkie kontynenty (często jako gatunki inwazyjne zawleczone przez człowieka). Najbardziej znanym przedstawicielem jest czerwona mrówka ognista (Solenopsis invicta), która pochodzi z Ameryki Południowej, ale rozprzestrzeniła się m.in. w USA, Australii oraz Azji. Owady te budują kopcowate gniazda w glebie i zaciekle bronią swojego terytorium.
Użądlenie mrówki ognistej (bo wbrew pozorom te mrówki nie tylko gryzą, ale i żądlą) powoduje silne, piekące uczucie – stąd nazwa „ogniste”. Jad zawiera alkaloid solenopsynę, która wywołuje ból i miejscowy stan zapalny; po ukąszeniu często pojawia się swędzący pęcherzyk wypełniony płynem. Gdy ktoś przypadkiem nadepnie na mrowisko, dziesiątki lub setki robotnic wylegają naraz i kąsają jednocześnie, co może prowadzić do poważnych obrażeń. U wrażliwych osób takie masowe pokąsanie może wywołać uogólnioną reakcję alergiczną, a nawet wstrząs anafilaktyczny.
Mrówki ogniste stanowią problem nie tylko dla ludzi (donoszono o przypadkach śmiertelnych użądleń alergików), ale także dla przyrody i rolnictwa. Atakują pisklęta ptaków gniazdujących na ziemi, małe ssaki i płazy, zaburzając lokalne ekosystemy. Ponadto niszczą uprawy i urządzenia elektryczne (potrafią masowo wchodzić do skrzynek z elektroniką). Zwalczanie ich jest trudne – wprowadzone na nowe tereny mrówki ogniste szybko się rozmnażają i wymagają intensywnych działań (chemicznych i biologicznych), by ograniczyć ich populację.
Mrówka pociskowa – najboleśniejsze użądlenie
W lasach tropikalnych Ameryki Środkowej i Południowej żyje owad, który co prawda nie zabija wielu ludzi, ale słynie z najsilniejszego bólu zadanego swoim użądleniem. To mrówka pociskowa (Paraponera clavata), nazywana tak, ponieważ użądlenie przez nią jest porównywane do bólu postrzału z broni palnej. Mrówki te dorastają do około 2–3 cm długości i prowadzą nadrzewno-naziemny tryb życia w dżungli. Nie atakują bez powodu, ale w obronie gniazda potrafią dotkliwie pokąsać intruza.
Żądło mrówki pociskowej wprowadza do ciała ofiary mieszankę toksyn (m.in. peptyd o nazwie poneratoksyna). Skutkiem jest przeszywający, palący ból, który może trwać od kilku godzin do nawet doby. Często dochodzi też do chwilowego paraliżu użądlonej kończyny oraz ogólnoustrojowych objawów, takich jak drgawki, zimne poty czy zawroty głowy – ból bywa tak silny, że organizm reaguje szokiem. Na szczęście użądlenia mrówki pociskowej rzadko są śmiertelne (chyba że wystąpi reakcja alergiczna), jednak doświadczenie takiego bólu jest traumatyczne.
W niektórych społecznościach tubylczych Amazonii (np. plemię Satere-Mawe w Brazylii) mrówki pociskowe odgrywają nawet rolę w rytuałach przejścia – młodzi chłopcy wkładają na ręce plecione rękawice wypełnione dziesiątkami tych mrówek, aby wykazać się odpornością na ból. Ta tradycja obrazowo pokazuje, jak potężne jest działanie jadu tych owadów. Dla przeciętnego człowieka kontakt z mrówką pociskową z pewnością nie należy do rzeczy, których chciałby doświadczyć.
Gąsienica Lonomia – zabójczy dotyk
Nie tylko dorosłe owady stanowią zagrożenie – czasem nawet ich stadium larwalne może być śmiertelnie niebezpieczne. Przykładem są jadowite gąsienice z rodzaju Lonomia, żyjące w Ameryce Południowej (m.in. w Brazylii). Najbardziej znana, Lonomia obliqua, bywa nazywana „gąsienicą zabójcą” z uwagi na liczbę ofiar śmiertelnych. Jej ciało pokrywają pozornie puszyste włoski, które w rzeczywistości są kolcami jadowymi zawierającymi silną toksynę. Wystarczy lekko otrzeć się o gałąź, na której siedzi kilka takich gąsienic, aby setki mikroskopijnych igiełek wbiły się w skórę i wprowadziły jad do organizmu.
Toksyna Lonomii powoduje syndrom znany jako zaburzenie krzepnięcia od ukłucia gąsienicy (ang. Lonomiasis). Ofiara początkowo odczuwa pieczenie skóry i miejscową bolesność, ale najgroźniejsze zmiany następują w ciągu kilkunastu godzin: dochodzi do rozpadu krwinek i skrajnego rozrzedzenia krwi. Pojawiają się rozległe krwotoki podskórne, krwawe wybroczyny, a w ciężkich przypadkach krwawienia z nosa, dziąseł oraz do narządów wewnętrznych. Nieleczony poszkodowany może umrzeć na skutek wylewu krwi do mózgu lub niewydolności wielonarządowej spowodowanej wykrwawieniem.
Przed wynalezieniem surowicy przeciw jadowi Lonomii śmiertelność przypadków sięgała 20–30%. Obecnie w regionach, gdzie występują te gąsienice, służby medyczne dysponują antidotum, które znacząco zmniejsza ryzyko zgonu – pod warunkiem, że zostanie podane szybko. Niemniej jednak Lonomia pozostaje jednym z najbardziej jadowitych owadzich stworzeń na świecie. Jej niepozorna, zielono-brązowa gąsienica jest dowodem, że nawet dotknięcie niewielkiego owada (a właściwie larwy owada – motyla) może mieć tragiczne skutki.
Niebezpieczne owady w Polsce
Polska na szczęście leży w strefie klimatycznej, w której brak najbardziej zabójczych owadów tropikalnych. Nie oznacza to jednak, że możemy czuć się całkowicie bezpiecznie. Niebezpieczne owady w Polsce występują głównie latem i wczesną jesienią – część z nich może zagrozić zdrowiu, a nawet życiu człowieka. Najczęstsze przypadki groźnych ukąszeń i użądleń dotyczą owadów błonkoskrzydłych, czyli os, pszczół i szerszeni, zwłaszcza w przypadku osób uczulonych na jad. Poza nimi uważać trzeba również na pajęczaki krwiopijne (kleszcze) oraz inne insekty, których jad lub ślina wywołuje nieprzyjemne reakcje. Poniżej przedstawiamy najbardziej znane groźne owady i podobne stworzenia, na które trzeba uważać w polskich lasach, łąkach i nawet we własnym domu.
Szerszeń europejski
Największym krajowym owadem żądlącym jest szerszeń europejski (Vespa crabro). Budzi on strach ze względu na swoje rozmiary (królowa osiąga do 3,5 cm długości) oraz głośne bzyczenie. Użądlenie szerszenia jest bardzo bolesne – jego jad zawiera m.in. acetylocholinę wywołującą piekący ból oraz enzymy mogące niszczyć tkanki. Dla przeciętnej osoby pojedyncze użądlenie szerszenia zwykle nie jest śmiertelne, choć powoduje obrzęk, zaczerwienienie i ból utrzymujący się kilka godzin. Jednak w przypadku osób uczulonych nawet jedno ukąszenie może doprowadzić do groźnego wstrząsu anafilaktycznego. Również wielokrotne użądlenia (np. gdy ktoś niefortunnie naruszy gniazdo i zostanie zaatakowany przez kilka lub kilkanaście szerszeni) potrafią skutkować poważnym zatruciem organizmu.
Szerszenie z natury nie są agresywne, jeśli nie zbliżamy się do ich gniazda i ich nie prowokujemy. Polują głównie na inne owady (np. muchy, pająki) i pełnią pożyteczną rolę w ekosystemie. Warto jednak zachować ostrożność, gdyż zdarzały się w Polsce przypadki śmierci ludzi wskutek użądlenia w okolicach szyi (powodującego obrzęk dróg oddechowych) lub silnej reakcji alergicznej na jad szerszeni. Gniazd szerszeni najlepiej nie usuwać samodzielnie – w razie ich obecności w pobliżu domu należy wezwać fachową pomoc.
Osa pospolita
Osy (np. osa pospolita Vespula vulgaris oraz podobna osa niemiecka) należą do najczęściej spotykanych owadów żądlących w Polsce. Latem często widujemy je krążące wokół jedzenia, słodkich napojów czy koszy na śmieci. Użądlenie osy, podobnie jak użądlenie szerszenia, powoduje ostry ból, pieczenie i miejscowy stan zapalny (obrzęk, zaczerwienienie). W odróżnieniu od pszczół, osa potrafi żądlić wielokrotnie, gdyż nie traci przy tym żądła. Jad os zawiera enzymy i toksyny wywołujące podobne reakcje jak jad szerszeni – dla osób uczulonych nawet użądlenie pojedynczej osy może wywołać wstrząs anafilaktyczny wymagający natychmiastowej pomocy lekarskiej.
Osy bywają bardziej natarczywe niż pszczoły – potrafią same atakować, gdy wyczują zapach jedzenia lub gdy czują się zagrożone. Szczególnie niebezpieczne są przypadkowe spotkania z gniazdem os (często ukrytym w ziemi, np. w opuszczonej norze, lub pod dachem budynku). Rozdrażniona kolonia os może zaatakować grupowo i dotkliwie pożądlić intruza. Co roku odnotowuje się przypadki, gdy użądlenie przez osy kończy się hospitalizacją, a nawet zgonem (zwłaszcza u osób uczulonych). Aby uniknąć problemów, należy zachować ostrożność: nie machać nerwowo rękami w obecności os, zabezpieczać jedzenie na świeżym powietrzu i usuwać potencjalne gniazda w pobliżu domu z pomocą specjalistów.
Pszczoła miodna i trzmiel
Pszczoły miodne (Apis mellifera) na ogół nie przejawiają agresji wobec ludzi – żądlą zwykle tylko wtedy, gdy czują się zagrożone (np. przy obronie ula) lub zostaną przygniecione. Pszczoła miodna może użądlić tylko raz, ponieważ po wbiciu żądła w skórę pozostawia w nim swój aparat żądłowy wraz z fragmentem odwłoka i ginie. Jej jad jest podobny składem do jadu os i szerszeni, powoduje więc miejscowy ból, pieczenie i opuchliznę. Dla osoby uczulonej nawet jedno użądlenie pszczoły stanowi zagrożenie życia (wskutek wstrząsu anafilaktycznego). Na szczęście takie reakcje są rzadkie – większość ludzi doświadcza tylko miejscowych objawów i dyskomfortu.
Trzmiele (czyli dzikie pszczoły z rodzaju Bombus) są z natury łagodne. Mimo sporych rozmiarów (krępe, owłosione ciała długości do 2,5 cm) rzadko żądlą człowieka – musiałyby być mocno sprowokowane, np. uciśnięte ręką lub zagrożone zniszczeniem gniazda. Żądło trzmiela, podobnie jak u os, jest gładkie i może być użyte wielokrotnie. Jad trzmieli ma jednak nieco słabsze działanie niż jad os czy szerszeni. Niemniej użądlenie trzmiela również może być bolesne, a u alergików potencjalnie groźne.
Zarówno w przypadku pszczół, jak i trzmieli, należy docenić ich pożyteczną rolę zapylaczy i unikać ich zabijania bez potrzeby. Jeśli jakaś pszczoła lub trzmiel znajdzie się w pobliżu, najlepiej zachować spokój – nagłe ruchy mogą zostać odebrane jako atak. W razie użądlenia pszczoły warto szybko usunąć żądło ze skóry (delikatnie zdrapując, nie ściskając woreczka z jadem), aby ograniczyć dawkę jadu.
Meszki
Meszki to drobne, ciemne muchówki (1–5 mm) licznie występujące w pobliżu wód płynących. W Polsce aktywne są głównie późną wiosną i latem. Samice meszek atakują stadnie zarówno zwierzęta, jak i ludzi, aby wypić krew potrzebną im do złożenia jaj. Ich ugryzienia potrafią być bardzo uciążliwe – w trakcie kąsania meszka wpuszcza do rany ślinę zawierającą substancje przeciwbólowe i przeciwkrzepliwe. Skutkiem są swędzące, zaczerwienione bąble, często o średnicy kilku centymetrów, które goją się przez wiele dni. U niektórych osób pojawia się tzw. choroba zespołowa po ugryzieniu meszek (reakcja organizmu na liczne ukąszenia) objawiająca się gorączką, powiększeniem węzłów chłonnych, bólami głowy i ogólnym osłabieniem.
Masowy atak meszek może mieć poważniejsze konsekwencje. Zdarzały się przypadki padnięcia zwierząt gospodarskich (np. drobiu, a nawet bydła) wskutek wykrwawienia i wstrząsu anafilaktycznego po jednoczesnym pogryzieniu przez tysiące meszek. U ludzi również opisywano groźne reakcje alergiczne, a nawet pojedyncze zgony, przypisywane setkom ukąszeń tych owadów na raz. Na szczęście takie sytuacje są skrajnie rzadkie. Niemniej należy chronić się przed meszkami poprzez stosowanie repelentów oraz osłanianie skóry, zwłaszcza w pobliżu rzek i bagien w ciepłe, wilgotne dni.
Kleszcze
Choć kleszcze nie są owadami (należą do pajęczaków), nie sposób pominąć ich w kontekście groźnych stawonogów w Polsce. Kleszcze występują licznie w lasach, parkach i na łąkach – czyhają w trawie i niskich krzewach, by przyczepić się do przechodzącego człowieka lub zwierzęcia. Ukłucie kleszcza jest bezbolesne, ponieważ jego ślina zawiera substancje znieczulające. Problem pojawia się jednak, gdy kleszcz przenosi chorobotwórcze drobnoustroje. Najbardziej znane choroby odkleszczowe to borelioza (choroba z Lyme) oraz odkleszczowe zapalenie mózgu (wirusowe).
Borelioza może powodować poważne, przewlekłe dolegliwości – od zmian skórnych (wędrujący rumień) przez bóle stawów i mięśni, po problemy neurologiczne i kardiologiczne. Odkleszczowe zapalenie mózgu to choroba o ostrym przebiegu, atakująca ośrodkowy układ nerwowy; bywa śmiertelna lub prowadzi do długotrwałych powikłań neurologicznych. Szacuje się, że w Polsce co roku dochodzi do kilkunastu tysięcy zachorowań na boreliozę oraz kilkuset przypadków zapalenia mózgu.
Aby zminimalizować ryzyko, należy unikać pokąszenia przez kleszcza: stosować repelenty na skórę i odzież przed wyprawą w teren, nosić długie spodnie i koszule z długim rękawem, a po powrocie dokładnie obejrzeć całe ciało. Kleszcza wbitego w skórę trzeba jak najszybciej usunąć (najlepiej pęsetą, chwytając go tuż przy skórze i wyciągając stanowczym ruchem). Im krócej kleszcz tkwi w skórze, tym mniejsze szanse na przeniesienie infekcji.
Strzyżak sarni
Strzyżak sarni (Lipoptena cervi) to niewielki, brązowy owad przypominający spłaszczoną muchę bez skrzydeł. Potocznie bywa nazywany „latającym kleszczem”, ponieważ atakuje podobnie jak kleszcz – spada na skórę lub we włosy ofiary, odrzuca skrzydła i wciska się w sierść (lub włosy), aby ssać krew. Strzyżaki specjalizują się w pasożytowaniu na zwierzynie leśnej (jelenie, sarny), ale nierzadko atakują też ludzi przebywających w lesie. Ich ukąszenie może być praktycznie niewyczuwalne w momencie wkłucia, jednak ślina strzyżaka często wywołuje później reakcję skórną: pojawia się swędzący, zaczerwieniony guzek, który goi się nawet kilka tygodni. Ukąszenia te mogą być bardzo dokuczliwe – świąd potrafi nawracać i utrzymywać się długo.
Na szczęście strzyżaki nie przenoszą żadnych znanych poważnych chorób na człowieka (w przeciwieństwie do prawdziwych kleszczy). Stanowią jednak sporą uciążliwość. Zdarza się, że w pogoni za ofiarą lecą całymi chmarami; potrafią wlecieć za ubranie, wprawiając w panikę nieświadomą ofiarę. Najwięcej strzyżaków jest w lasach pod koniec lata i jesienią. Warto w tym okresie nosić nakrycie głowy i jasną odzież (by łatwiej zauważyć owady), a po wyjściu z lasu otrzepać ubranie i sprawdzić skórę. W razie ukąszenia można zastosować łagodzące preparaty na skórę – chociaż zaczerwienienie i tak może się utrzymywać dłuższy czas.
Bąk bydlęcy (muchy końskie)
Bąki, zwane też muchami końskimi, to duże (do 2–3 cm) muchówki z rodzaju Tabanus i pokrewnych. W Polsce pospolity jest bąk bydlęcy (Tabanus bovinus), którego samice dotkliwie kąsają bydło, konie, a czasem i ludzi. Aparat gębowy bąków działa jak miniaturowe nożyce – owad dosłownie wycina w skórze niewielki otwór, z którego spija krew. Ugryzienie bąka jest bardzo bolesne i krwawiące. Często w miejscu ukąszenia tworzy się spory obrzęk i rumień, mogący utrzymywać się kilka dni.
Muchy końskie atakują głównie w gorące, duszne dni, najchętniej w pobliżu wody i na skraju lasów. Przyciąga je ruch i ciepło ciała ofiary. Użądlenia bąków (choć technicznie to ugryzienie, nie żądło) mogą prowadzić do infekcji bakteryjnej rany, a u osób wrażliwych – do reakcji alergicznej miejscowej lub uogólnionej. Na szczęście bąki nie przenoszą w Polsce groźnych chorób na człowieka (choć mogą roznosić pewne choroby zwierząt, jak np. anaplazmozę bydła). Ich obecność bywa jednak zmorą letnich wypadów nad wodę czy spacerów po łąkach. Aby uniknąć pogryzienia, dobrze jest stosować środki odstraszające owady oraz nosić ubrania zakrywające jak najwięcej ciała w siedliskach bąków.
Wścieklica zwyczajna (czerwona mrówka)
W polskich lasach i ogrodach żyją także gatunki mrówek dysponujące jadem. Najbardziej znana jest wścieklica zwyczajna, czyli pospolita czerwona mrówka (łac. Myrmica rubra). Te niewielkie mrówki (do 5–6 mm) często gniazdują pod kamieniami, w próchniejącym drewnie lub w trawie. Choć na co dzień nie zwracamy na nie uwagi, potrafią one boleśnie użądlić, gdy np. usiądziemy na mrowisku lub nadepniemy boso na ich gniazdo.
Żądło wścieklicy wstrzykuje kwas mrówkowy, co powoduje piekący ból podobny do oparzenia pokrzywą oraz powstanie drobnego, swędzącego bąbla. Użądlenia tych mrówek nie są groźne dla życia, ale w większej liczbie mogą wywołać silny miejscowy odczyn alergiczny (zaczerwienienie, opuchlizna, a czasem reakcje ogólnoustrojowe u uczulonych osób). Wścieklice bywają dość agresywne w obronie mrowiska – jeśli naruszymy ich kopiec, szybko wdrapują się na skórę i żądlą.
Aby uniknąć pokąsania przez czerwone mrówki, warto uważać, gdzie się siada lub rozkłada koc na pikniku. Jeśli już dojdzie do użądlenia, miejsce warto przemyć i zastosować chłodny okład lub maść łagodzącą. Na szczęście objawy zwykle ustępują po kilkunastu minutach do paru godzin, choć u niektórych osób ślad po ukąszeniu może swędzieć nawet kilka dni.
Oleica krówka
Oleica krówka (Meloe proscarabaeus) to dość duży, ciemnogranatowy chrząszcz spotykany w Polsce na łąkach i polanach. Choć wygląda niegroźnie i nie potrafi ugryźć ani użądlić, posiada inny mechanizm obronny, który czyni go owadem potencjalnie niebezpiecznym. Gdy oleica czuje się zagrożona, wydziela żółtawą oleistą ciecz ze stawów – jest to hemolimfa zawierająca silnie drażniącą toksynę o nazwie kantarydyna. Substancja ta po kontakcie ze skórą powoduje powstawanie pęcherzy i trudno gojących się zmian pęcherzowych (stąd angielska nazwa oleicy – „blister beetle”, czyli „chrząszcz powodujący pęcherze”).
Jeśli kantarydyna dostanie się do oczu lub ust, może spowodować poważne zapalenie spojówek lub błon śluzowych. Szczególnie groźne jest przypadkowe połknięcie tego owada (bądź preparatów z niego sporządzonych) – dawka kantarydyny zawarta w jednym chrząszczu może u dzieci wywołać ciężkie zatrucie, objawiające się bólami brzucha, wymiotami, krwiomoczem, a nawet uszkodzeniem nerek. Dawniej kantarydyna znana była jako afrodyzjak „hiszpańska mucha”, co prowadziło do wielu zatruć.
Na szczęście oleicy nie zdarza się atakować ludzi aktywnie. Zagrożenie pojawia się, gdy weźmiemy tego pięknego chrząszcza do ręki lub gdy niespodziewanie zgnieciemy go na skórze. Dlatego należy podziwiać oleicę z dystansu i nie dotykać jej gołymi rękami. W przypadku kontaktu toksycznej wydzieliny ze skórą trzeba obficie przemyć miejsce wodą z mydłem – dzięki temu zmniejszymy ryzyko powstania pęcherzy.
Skorpion wodny
Skorpiony wodne to owady wodne z rodziny płoszczycowatych (Nepidae), występujące również w Polsce – np. płoszczyca szara (Nepa cinerea) czy ranatra. Swoją nazwę zawdzięczają wyglądowi przypominającemu prawdziwe skorpiony: mają spłaszczone ciało o długości ok. 4 cm i długi, cienki „oddechowy” syfon na końcu odwłoka, który może kojarzyć się z kolcem jadowym skorpiona. Skorpion wodny żyje w stojących wodach (stawy, bajora) i poluje na drobne organizmy wodne, chwytając je przednimi odnóżami działającymi jak szczypce.
Dla człowieka skorpion wodny nie jest agresywny, jednak może ukąsić w obronie własnej, gdy zostanie np. przypadkowo nadepnięty bosą stopą w wodzie lub wzięty do ręki. Ukłucie jego kłująco-ssącego aparatu gębowego jest dość bolesne – porównywalne z użądleniem osy. Miejsce ukąszenia może spuchnąć i przez pewien czas boleć. Ponieważ płoszczyce zazwyczaj kryją się w mule i roślinności, ryzyko ukłucia istnieje głównie dla osób brodzących w płytkiej, zarośniętej wodzie. W razie spotkania tego owada lepiej go nie dotykać gołymi rękami.
Warto dodać, że pomimo złowrogiej nazwy, skorpiony wodne pełnią pozytywną rolę w środowisku wodnym, polując na larwy komarów i inne szkodliwe owady. Ich ukłucie dla większości ludzi kończy się tylko chwilową dolegliwością, ale zawsze należy uważać, by nie prowokować nawet małych mieszkańców wód.
Jak chronić się przed groźnymi owadami
Mając świadomość istnienia różnych niebezpiecznych owadów, warto przestrzegać kilku zasad, aby zminimalizować ryzyko ukąszenia czy użądlenia:
- Stosuj repelenty – przed wyprawą w miejsca, gdzie mogą występować komary, kleszcze czy meszki, użyj na skórę i ubranie środków odstraszających owady (zawierających np. DEET, ikarydynę lub olejki eteryczne).
- Ubieraj się odpowiednio – w lesie czy na łące zakładaj długie spodnie, skarpety, pełne buty oraz koszule z długim rękawem. Jasne ubrania ułatwiają dostrzeżenie kleszczy lub innych owadów, które na Ciebie weszły.
- Zachowaj ostrożność przy jedzeniu na świeżym powietrzu – słodkie napoje i potrawy przyciągają osy i pszczoły. Przykrywaj jedzenie, a przed wypiciem napoju sprawdź, czy do puszki lub kubka nie wleciał owad.
- Unikaj miejsc gniazdowania owadów – nie zbliżaj się do gniazd szerszeni, os czy dzikich pszczół. Jeśli zauważysz takie gniazdo w pobliżu domu, wezwij specjalistów do jego usunięcia zamiast robić to samemu.
- Oglądaj ciało po powrocie z terenu – po wycieczce do lasu czy parku dokładnie sprawdź skórę całego ciała (oraz odzież) w poszukiwaniu kleszczy lub strzyżaków. Szybkie usunięcie intruza zmniejsza ryzyko zakażenia.
- Nie dotykaj nieznanych owadów – kolorowe gąsienice, chrząszcze czy pająki mogą kusić, ale lepiej ich nie brać do ręki. Niektóre wydzielają trujące substancje (jak oleica) lub mogą boleśnie ukąsić.
- Miej pod ręką apteczkę – wybierając się na łono natury, warto mieć ze sobą preparat łagodzący ukąszenia (żel antyhistaminowy, wapno musujące) oraz jeśli jesteś alergikiem – adrenalinę w automatycznym wstrzykiwaczu.
- Zachowaj spokój przy spotkaniu z owadem – gdy wokół Ciebie krąży osa lub pszczoła, nie machaj gwałtownie rękami. Delikatnie oddal się od owada. Gwałtowne ruchy mogą sprowokować użądlenie.
Przestrzeganie powyższych zaleceń znacznie zmniejsza prawdopodobieństwo przykrego kontaktu z groźnymi owadami. W przypadku użądlenia lub ukąszenia warto obserwować swój organizm – jeśli pojawią się objawy uogólnione (np. duszność, zawroty głowy, spuchnięcie twarzy) lub rana wygląda na zakażoną, niezbędna jest konsultacja medyczna. Pamiętajmy jednak, że większość owadów nie atakuje ludzi bez powodu, a świadomość i ostrożność pozwoli nam bezpiecznie cieszyć się przyrodą.